13-14.07.2020 – Peregrynacja Obrazu Matki Bożej Robotników Solidarności

Z Matką Odkupiciela – mocni Nadzieją

Do parafii w poniedziałek 13 lipca 2020 r. trafił obraz Matki Bożej Robotników Solidarności, miniatura Krzyża Nowohuckiego i relikwia bł. Ks. Jerzego Popiełuszki, patrona NSZZ „Solidarność”. Związek obchodzący w tym roku czterdzieści lat istnienia chciał przypomnieć minione lata, lata walki o niezależność, o wolność, o prawo do wyznawania Boga.

Kiedyś w PRL, państwie komunistycznym, socjalistycznym, robotniczym – głównym wrogiem narzuconej nam z ZSRR władzy – był Bóg, kościół, kapłani, ludzie wierzący. Konstytucja PRL na papierze oczywiście przyznawała równe prawa ludziom wierzącym i niewierzącym – ale w PRL obowiązywała główna zasada wszystkich sił lewicowych – wiara w Boga ma zniknąć. Po latach zamykanie do więzień kapłanów, zabijania ich, konfiskaty majątku kościelnego, zwłaszcza szkół, szpitali, przedszkoli, procesów pokazowych rzekomych szpiegów –  kapłanów i biskupów, uwięzienia Prymasa – przyszedł czas złagodzenia prześladowań ludzi wierzących. Prymasa uwolniono, wrócili katecheci do szkół, zaczęto zezwalać na budowę nowych kościołów.

W Nowej Hucie, zbudowanej wokół kombinatu metalurgicznego zbudowano miasto socjalistyczne, gdzie nie przewidywano ani jednego kościoła. Nowy sekretarz PZPR, Wiesław Gomułka, zezwolił na budowę kościoła w Nowej Hucie Bieńczycach, u zbiegu ulic Marksa i Majakowskiego. Abp krakowski E. Baziak w 1957 r. poświęcił plac, robotnicy postawili ośmiometrowy drewniany krzyż i zaczęli zbierać datki na budowę kościoła. „Wyrozumiałość” Gomułki trwała dwa lata, katechetów ze szkół usunięto, zgodę na budowę nowohuckiego kościoła w socjalistycznym mieście cofnięto i 27 kwietnia 1960 r. ekipa robotników z koparką zjawiła się przed krzyżem, by go usunąć. Zbiegły się kobiety, młodzież, robotnicy – czuli się oszukani i potraktowani jak śmieci. Przecież dostali zgodę na budowę kościoła! Ekipę wykopującą krzyż przegoniono, krzyż wyprostowano, a oddziały milicji, wojska odpędzono od krzyża. Władze nie darowały – do północy trwały polowania na „obrońców krzyża”, bicia ludzi na ulicach, bez wyjątku, aresztowania, wkrótce wyrzucenia z pracy, kary grzywny, więzienia. Ilu pobito – nie wiadomo, strach było zgłaszać się do szpitala. Ks. bp Karol Wojtyła stanął w obronie bitych ludzi w obronie prawa do wyznania zapisanego w Konstytucji.

Kościół tam nie powstał, dopiero po siedmiu latach robotnicy zaczęli budować Arkę Pana, pierwszy kościół w Nowej Hucie, „mieście bez Boga”, ok. 800 metrów od krzyża, którego fragmenty zostały wmontowane w kotwicę na dachu Arki Pana. Powstała replika pierwszego krzyża, bo robotnicy nadal pragnęli tu właśnie zbudować świątynię. W 1979 r. w Mogile, kościele pocysterskim, Jan Paweł II powiedział: Dziękuję Chrystusowi Ukrzyżowanemu za to, że znów jestem w Jego mogilskim sanktuarium w Nowej Hucie. Za to, że znów jestem tutaj wspólnie z wami, z którymi połączyły mnie całe lata wspólnego budowania Nowej Huty na fundamencie Krzyża. (…) Od krzyża w Nowej Hucie zaczęła się nowa ewangelizacja, ewangelizacja nowego milenium. Nowa Huta stała się wkrótce jednym z bastionów „Solidarności”, zwłaszcza w stanie wojennym, a kościół na miejscu krzyża pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa powstał dopiero w 2001 r. Sześć lat później odsłonięto metalowy pomnik Krzyża nowohuckiego, którego miniatura trafiła do naszej parafii.

Obraz „Matki Bożej Robotników Solidarności” powstał w czasie stanu wojennego. Miał ukazać oczywisty związek Polski z Matką Boską Częstochowską, związek walki o niepodległość z walką o Boga. Artur Chaciej stworzył obraz w trzech rozmiarach – największy zakryty innym obrazem pojechał na II Pielgrzymkę Ludzi Pracy na Jasną górę. Średni obraz otrzymał ks. H. Jankowski od Św. Brygidy w Gdańsku, a najmniejszy – trafił do ks. Jerzego, który nadał mu dziś znaną nazwę. To Ks. Jerzy poszedł z hutnikami na Jasną Górę w 1983 r. rozpoczynając pielgrzymki ludzi pracy kontynuowane do dziś przez NSZZ :Solidarność”.

Ks. Jerzy Popiełuszko dziś miałby 73 lata. Musiał odbyć wojsko w kompaniach kleryckich i nie zdjął medalika, wierny Bogu. Jako wikary gromadził wokół siebie ludzi, którym pomagał, a 31 sierpnia 1980 r. jako pierwszy ksiądz wszedł do Huty Warszawa, by odprawić mszę, by spowiadać strajkujących robotników. 19 maja 1983 roku w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu odbył się pogrzeb zakatowanego maturzysty Grzegorza Przemyka, którego winą było to, że jego mama pracowała w Komitecie Prymasowskim pomagając prześladowanym w stanie wojennym. Ksiądz Jerzy kupił wiele białych kwiatów i prosił ludzi w kondukcie: „Jeśli zacznie unosić was złość, nienawiść, unieście białe kwiaty i nie krzyczcie o waszej stracie”. Kilkanaście tysięcy ludzi, w tym uczniowie, maturzyści i studenci przeszli milcząc. Właśnie dlatego ksiądz Jerzy był zagrożeniem dla junty gen Jaruzelskiego, bo prosił uczestników Mszy za Ojczyznę: „Jeśli przebaczycie waszym prześladowcom, będziecie się za nich modlili, wyrzucicie z siebie nienawiść – to Polska zacznie się zmieniać, złych ludzi będzie mniej, zło dobrem zwyciężymy”. Za taki program dla Polaków został przez rządzących w PRL skazany na okrutną śmierć – w muzeum u św. Stanisława Kostki można zobaczyć zdjęcia z autopsji zmasakrowanego ciała ks. Jerzego (rodzina miała kłopot z identyfikacją). Na pogrzebie ks. Jerzego w 1984 r. było osiemset tysięcy, może więcej, ludzi z całej Polski, a jego grób, przy którym do dziś pełnione są warty, odwiedziło już 23 miliony pielgrzymów z całego świata.

I wtedy, i dziś, wszystkie „postępowe”, lewicowe ruchy, które chcą nam urządzić raj na ziemi, zaczynają od niszczenia wiary w Boga, ludzi wierzących, rodziny. Można i trzeba z tym walczyć – bez nienawiści. Również takie przesłanie przypomina ta peregrynacja.

                                                                                                                                                      Stanisław Alot

 

Fot. Piotr W.