POWRÓT DO ŹRÓDEŁ

10 listopada O. Bartłomiej postanowił wziąć grupę lektorów z naszej parafii na wyjazd rekolekcyjno – integracyjny do miejsca, które szczególnie jest mu bliskie, do miejsca, gdzie stawiał pierwsze kroki, gdzie zaczynał wzrastać w swoim powołaniu. Co to za miasto? Krynica Zdrój – to właśnie tu chcieliśmy spędzić „długi weekend”. Myślę, że, kiedy rok szkolny biegnie już z pełną parą, ten czas wypoczynku był niejako czasem powrotu do naszych źródeł, przypomnieniu sobie o  „zdrojach wody żywej”, z której powinniśmy czerpać siłę na co dzień.

W czasie pobytu w tych pięknych regionach, jak na prawdziwych Polaków przystało, wyruszyliśmy na patriotyczną wyprawę, której celem było zdobycie szczytu Jaworzyny Krynickiej, podczas której podziwialiśmy piękną przyrodę naszej ojczyzny. A natura tego dnia wyjątkowo nas zaskoczyła, ponieważ pierwszy raz w roku zobaczyliśmy… śnieg! Ci, którzy zapomnieli już jak wygląda biały puch oraz ci, którzy stracili wszelką nadzieję na ulepienie bałwana w Rzeszowie w najbliższej przyszłości, jak najlepiej korzystali z tego daru i powracając do czasów dzieciństwa, bombardowali wszystkich dookoła salwą białych śnieżek, a im wyżej się wspinaliśmy, tym więcej było śniegu i tym bardziej przybywało chęci na zimowe sporty. Bo czasami trzeba być jak dzieci i cieszyć się z małych rzeczy. Również O. Bartłomiej pokazał nam  bliżej swoje miasto rodzinne. Czymże byłoby odwiedzenie Krynicy Zdroju bez skosztowania miejscowych wód leczniczych? Jednak nie wszystkim przypadły do gustu te napoje… Może ze względu na drażniący zapach lub charakterystyczny smak…

Przez cały pobyt uczestniczyliśmy w Eucharystiach –czerpaliśmy z prawdziwego „zdroju wody żywej”. Po Mszy świętej w przed ostatni dzień był czas na chwilę wyciszenia, na osobiste spotkanie z Panem Jezusem w adoracji –  mogliśmy się bez ograniczeń “opalać” przed Najświętszym Sakramentem. W kaplicy, w której się modliliśmy jedynym źródłem ciepła był kominek, w którym trzeba było odpowiednio wcześniej rozpalić, ale dzięki temu czuliśmy się jak w domu, wśród najbliższej rodziny – mieliśmy poczucie prawdziwej wspólnoty braci w Panu Jezusie! Braci, którzy razem spędzając czas, razem jedząc i odpoczywając, razem adorując Pana Jezusa poprzez śpiew i modlitwę, razem czerpiąc z tego samego i jedynego zdroju wody żywej – z BOGA!

Damian Ruszel