ŚWIĘTA W KLASZTORZE

Jak wyglądają Święta w klasztorze? Kto sprząta zakonnikom? A co jedzą?

Jak wygląda Wigilia w Nowicjacie? Broń Panie Boże przed Ojcem Magistrem nieogolonych, niewyszykowanych i przede wszystkim nieprzygotowanych wewnętrznie Nowicjuszy. Ta ostatnia rzecz była dla wielu z nas nowością – duży nacisk, aby przeżyć te Święta duchowo, a nie konsumpcyjnie. Rozpoczęliśmy o godzinie 18.00. Cała wspólnota zebrała się w kaplicy, gdzie odśpiewaliśmy Nieszpory. Ojcowie uroczyście odnowili swoje śluby i potwierdzili je przed samym Panem. Cieszę się, że mogliśmy ich wspierać swoją modlitwą w tej chwili. Po wspólnej modlitwie skierowaliśmy się do refektarza. Ojciec Rektor rozpoczął modlitwę, a Ojciec Tomasz, jako najmłodszy z zakonników, odczytał fragment Ewangelii o Narodzeniu Pańskim. I zaczęło się – najpiękniejszy i trudny zarazem moment – dzielenie się opłatkiem. Trwa to długo, a im dłuższe, tym wspanialsze. Był czas, aby powiedzieć sobie o rzeczach, o których nie mieliśmy odwagi mówić do tej chwili. Było miejsce, by móc uronić łezkę, ale temu nikt się nie dziwił – to nasze pierwsze święta z dala domu. Po wieczerzy wigilijnej śpiewaliśmy kolędy. Część wspólnoty pomaszerowała do kuchni, inni do kaplicy, aby duchowo podzielić się opłatkiem z bliskimi. O północy wzięliśmy udział w uroczystej Pasterce – Dzieciątko wsparło nas swoją łaską i nikt nie padł przed ołtarzem ze zmęczenia. Ba, następnego dnia pozwolono nam nawet wstać o 7.00! Różne refleksje przychodziły nam do głów. W sercach panował pokój, chociaż dało się odczuć maleńki smutek. Jezus urodził się w naszych sercach – mamy taką nadzieję i gorąco w to wierzymy. I z Jego pomocą, jeśli taka będzie Jego najświętsza wola, za dziewięć miesięcy my będziemy mogli narodzić się dla Niego poprzez pierwsze śluby zakonne. A póki co, niech Dzieciątko dojrzewa w naszych duszach.